Pochylony nad śmiercią

img005-kolor
Obłęd o śmierciCodzienność umierającego bez końcaWyrokNieważny
Bohatera pamięci żałobny rapsotWallenrodziI znów wędrujemy…


Obłęd o śmierci

A gdybym tak
Wszedł na dach
Rozpostarł skrzydła
I runął w dół

A gdybym tak
Opuścił okręt
Na środku oceanu
I wziął ostatni oddech

A gdybym tak
Wziął nabój
Włożył w rewolwer
I liczył na tę jedną szansę

A gdybym tak

Czy nie byłby to
Piękny obłęd
Krótki, bez rymów
O śmierci

Codzienność umierającego bez końca

Wstaje skoro świt
Po bezsennej nocy
Ze mną dnia mordercy
Wstają i czekają
Na każdy krok mój
Na życia zwątpienie

Staje przy oknie
Z ostatnim papierosem
I świadom się narażam
Na zawał, wylew, rak wszelaki
Samobójstwo też rozważam

I wszystko staje
Zatrzymuje
Pulsuje z wolna
Dopalam chciwie do końca

Z każdego wydechu
Spoziera marność
Marność żywota

Nic się nie dzieje
Wciąż żyję
Codziennie ginąc po stokroć

Wyrok

Jednego dnia wszystko masz
Codzienność, życie, cele
I myślisz, że siebie znasz
Myślisz, że masz niewiele

W smutku nieraz chodzisz
Z uśmiechem na twarzy
I w nastrojach błądzisz
Nie dostrzegasz grabarzy

Widzisz tragedie innych
Boskie ludziom wyroki
I wierzysz w niewinnych

Nagle spotka cię taki los
Człowiek nagle zostaje sam
Opuszczony wbrew najbliższym

Sam na sam z tym
Co spadło nań
Jako okrutne przeznaczenie

Nieważny

Przychodzisz znikąd
Drogą co nigdzie nie prowadzi

I nic na ciebie nie czeka
Nawet nadzieja cię zdradzi

Ciężko życie przepracujesz
Aby nie poznać swej twarzy

Nie przeżyjesz owacji na stojąco
Przecież nikt cię nie zauważy

I pijąc gdzieś samotnie
Czy warto stwierdzisz było

Rezygnować póki się nie bałeś
Przed jak śmierć w życiu się rozmyło

Warto jakoś istnieć gdy
Marzenie się nie ziści

Poświęcić życie
I odejść bez laurowych liści

Bohatera pamięci żałobny rapsot

Pojawia się znikąd, z proletariatu,
Ulicami ocalałymi z wojen pożogi.
Szesnastoletni stróż z magistratu,
Co widział wojenne ludzkie trwogi.

W szeregi poszedł szukać Honoru,
Co rząd przedwojennych oficerów miał.
Bez orła doczekał Polskości zgonu,
Co na nowym herbie niewoli stał

Dla prześladowanych zniewoleniem,
Wybrał samotność okrytą milczeniem,
Współpracy z wrogiem w walce o kraj,
Spowiedź więc biednego Wallenroda znaj.

Uciekł uznanie znajdując na obczyźnie.
Poznał na bliskich zemstę i życia wątłość.
Szczęścia nie zaznał bo nie było go w Ojczyźnie,
Gdzie wywalczono Naszą i Waszą wolność.

Przyjaciel zdrajca narodu Twego.
Przypłacił tym mianem swój bohaterski los.
Nigdy nie powiem o nim nic złego
Ja go docenię! Taki będzie mój głos

Bohatera pamięci żałobny rapsod

Wallenrodzi

Nim brzask całkowicie objął ziemie
On się samotnie modlił na wzgórzu
Ostatnia gwiazda zgasła na niebie
Noc pozbawiając bitewnego kurzu

Wstał i powrócił do braci – paktu

I znów wędrujemy…

Kiedy ruszyć swoim ciałem, nie da
Zadumy nad Twoim i innych losem
Kiedy czekasz na Oblicze Boga
A idziesz za wspomnienia głosem

Gdy wszyscy przyjdą z chryzantemami
Ty będziesz daleko nad obłokami
A świat rozkwitnie na nowo
Może wtedy będzie życia żniwo

Gdy raz jeszcze wspomnisz wszystko
Ulecą ptaki dziecięcych zabaw
i wieńce młodzieńczych obaw
Gdy raz jeszcze wspomnisz wszystko

Powtórzą się słowa pocieszne
Z obrazami minionych chwil
Wejdziesz na szczyty wieczne
Z ludzmi co już poszli szeregiem mil

Jednak to może już być piekło
Gdy raz jeszcze wskoczysz w wir
W grzechu będzie wiecznie piekło
A wyrzuty będa jak w oczy żwir

Jednak już teraz wiedzieć trzeba
O przemijaniu w chwilach nieba
Gdy zamykasz oczy po wieczny
czas…